Księga 1001 Nocy
Opowiadanie o sprawiedliwości Allacha
Opowiadają też, że jeden z proroków – niech Allach błogosławi ich wszystkich i da im zbawienie – oddawał cześć Allachowi na wysokiej górze, a u jej podnóża płynął obfity strumień wody. Za dnia prorok ów zwykł był siadywać na szczycie góry, gdzie nie mogli dostrzec go ludzie, on zaś sławił Allacha Najwyższego, a gdy spoglądał w dół, widział ludzi, którzy przybywali do strumienia. I kiedy tak pewnego dnia siedział, patrząc na strumień, spostrzegł wtem, jak jakiś jeździec zbliżył się i zsiadłszy ze swego konia, zdjął z jego grzbietu torbę podróżną, a potem wypoczywał, napił się wody i wreszcie odjechał dalej, zostawiwszy torbę. A były w niej denary. Wkrótce potem nadszedł jakiś inny człowiek, by napić się wody ze strumienia. Wziął on ów worek z pieniędzmi, ugasił pragnienie, odszedł w pośpiechu. Po nim zaś przyszedł tam drwal z ciężką wiązką drzewa na plecach i usiadł nad strumykiem, chcąc się napić wody. Lecz równocześnie nadjechał ów jeździec, który tam był pierwszy, i zmartwiony spytał drwala: „Gdzie jest torba podróżna, która tu leżała?” A drwal odrzekł: „Nic o niej nie wiem.” Jeździec wyciągnął wtedy miecz, ugodził nim i zabił drwala, po czym przeszukał jego odzienie, lecz nic nie znalazł. Zostawił więc zabitego i ruszył w swoją drogę.