piątek, 15 stycznia 2016

Opowiadanie o Wardanie rzeźniku

Księga 1001 Nocy


Opowiadanie o Wardanie - rzeźniku



Mówią, że w Kairze żył w czasach al-Hakima bi-Amrillacha pewien człowiek imieniem Wardan, który był rzeźnikiem i sprzedawał mięso baranie. Każdego dnia przychodziła do niego pewna kobieta z denarem, którego waga zbliżona była do wagi dwóch i pół denara egipskiego, i mówiła mu: „Daj mi jagnię.” A przyprowadzała ona ze sobą zawsze tragarza z koszem. Rzeźnik brał od niej denara i dawał jej jagnię, które potem niósł ów tragarz, a ona odchodziła z nim razem do swego mieszkania. Na drugi dzień przychodziła znowu i rzeźnik ów otrzymywał od niej codziennie denara. Tak postępowała przez długi czas. Pewnego dnia Wardan-rzeźnik rozmyślał o tej kobiecie i rzekł sobie w duchu: „Ta kobieta codziennie kupuje ode mnie mięso za denara i dziwne, że nigdy jeszcze nie pomyliła się, by kupić u mnie za dirhemy.”

Kiedyś więc zapytał tragarza pod nieobecność kobiety: „Dokąd odchodzisz codziennie z tą kobietą?” I odrzekł mu: „Zadziwia mnie bardzo ta niewiasta, każdego bowiem dnia każe mi zabierać od ciebie jagnię, ponadto kupuje inne rzeczy potrzebne do jedzenia, kupuje owoce, świece i smażone w cukrze migdały za drugiego denara, od pewnego chrześcijanina bierze dwie flasze wina i daje mu denara, i każe mi nieść to wszystko, a ja idę z nią do Ogrodów Wezyra. Tam zawiązuje mi oczy, tak że odtąd nie widzę na ziemi miejsca, w którym postawię stopę, bierze mnie za rękę i tak mnie prowadząc, idzie w niewiadomym kierunku. Potem mówi: «Połóż to tu.» A ma ona u siebie drugi kosz, daje mi więc ten pusty. Później bierze mnie za rękę i prowadzi z powrotem do miejsca, gdzie przedtem zawiązała mi oczy, zdejmuje z mych oczu przepaskę i daje mi dziesięć dirhemów.” I powiedział rzeźnik: „Bóg z nią”, ale myślał coraz więcej o tej sprawie, coraz bardziej się dziwił i spędził noc w wielkim niepokoju. I opowiadał później sam Wardan-rzeźnik:

Skoro nastał dzień, przyszła do mnie jak zwykle, dała mi denara, wzięła jagnię i włożywszy je tragarzowi do kosza, odeszła. Ja zaś powierzyłem pieczę nad sklepem pewnemu młodemu człowiekowi i postępowałem za nią w takiej odległości, by mnie nie widziała, i śledziłem ją bez przerwy, aż opuściła mury Kairu i podążyła do Ogrodów Wezyra, a ja tuż za nią. Potem ukryłem się, a ona zawiązała tragarzowi oczy, po czym znów postępowałem za nią z miejsca na miejsce, aż weszła pomiędzy pagórki. Gdy przybyła do miejsca, w którym był wielki kamień, zdjęła kosz z pleców tragarza. Poczekałem wówczas, aż wróciła, a odprowadziwszy tragarza i wyjąwszy wszystko, co było w koszu, oddaliła się na chwilę. Wtedy podszedłem do owego kamienia, odsunąłem go, wszedłem i znalazłem za nim opuszczane drzwi z miedzi, które były otwarte, i zobaczyłem stopnie prowadzące w dół. Schodziłem z wolna tymi schodami, aż dotarłem do długiego korytarza, jasno oświetlonego, i szedłem nim, aż zobaczyłem coś na kształt drzwi komnaty. Uchyliwszy drzwi, zobaczyłem niszę ze schodami wiodącymi do drzwi komnaty. Wspiąłem się więc po nich i zobaczyłem inną małą niszę, a w niej okno wychodzące na komnatę. Zajrzałem do komnaty i zobaczyłem tę kobietę, która wzięła już jagnię i oddawszy najlepsze części z mięsa, przygotowywała je w garnku. Resztę zaś rzuciła wielkiemu niedźwiedziowi o potężnym cielsku, a on zjadł wszystko, podczas gdy ona gotowała. Skoro już przyrządziła sobie mięso i najadła się do syta, wyłożyła owoce, i smażone w cukrze migdały, po czym wyjęła wino i zaczęła pić z kielicha sama, i poiła niedźwiedzia ze złotego kubka tak długo, aż wino ich oszołomiło. Wówczas zdjęła z siebie szaty i położyła się, a niedźwiedź zaś podszedł i legł na niej, a ona dała mu to, co córy człowiecze mają najpiękniejszego. Gdy zaś niedźwiedź skończył, usiadł i odpoczywał, po czym znów podszedł, legł na niej i zażywał z nią rozkoszy, a gdy skończył, usiadł i odpoczywał.

I czynił tak dziesięć razy, po czym oboje stracili przytomność i leżeli bez ruchu. A ja powiedziałem do siebie: „Oto jest czas, by wykorzystać nadarzającą się sposobność”, i wszedłem. A miałem ze sobą nóż do oddzielania mięsa od kości. Gdy więc stałem tak przed nimi, a oni leżeli bez ruchu, gdyż zmogło ich zmęczenie, wbiłem nóż w gardło niedźwiedzia i ciąłem, aż oddzieliłem mu głowę od tułowia. Niedźwiedź wydał przy tym potężny ryk, podobny do grzmotu, a wtedy obudziła się przerażona kobieta. Skoro zobaczyła, że niedźwiedź leży zarżnięty, a ja stoję przy nim z nożem w ręce, krzyknęła głosem tak wielkim, że pomyślałem, iż wydała ostatnie tchnienie. I rzekła do mnie: „Wardanie, czy to jest zapłata za moją dobroć?” Odrzekłem jej: „O ty, która sobie samej jesteś wrogiem, czyż za mało jest mężczyzn, że dopuściłaś się czynu tak haniebnego?” A ona schyliła głowę ku ziemi, nie dając odpowiedzi, i patrzyła na niedźwiedzia, który leżał z odciętym łbem. Potem spytała: „O Wardanie, co jest milsze dla. ciebie? Czy wolisz wysłuchać mego opowiadania i zyskać w ten sposób ocalenie, i żyć w bogactwie przez resztę twoich dni, czy też sprzeciwisz mi się, a to będzie przyczyną twej zguby?” 

Odrzekłem: „Wysłucham twoich słów, powiedz mi więc, co chciałaś.” Wtedy rzekła: „Zabij mnie, tak jak zabiłeś niedźwiedzia, weź z tego skarbu tyle, ile potrzebujesz, i odejdź swoją drogą.” Rzekłem jej: „Ja jestem lepszy od tego niedźwiedzia. Nawróć się na Allacha Najwyższego, i żałuj za grzechy, a ja poślubię cię i spędzimy resztę naszego żywota w tym skarbcu.” Powiedziała: „Porzuć tę myśl. Jakże ja mogę żyć bez niego? Na Allacha, jeśli mnie nie zabijesz, przerwę niezawodnie twoje życie! Nie sprzeciwiaj mi się więc, bo zginiesz, a to jest moje nieodwołalne postanowienie.” Rzekłem: „Ja zabiję cię, Allach zaś cię przeklnie.” Po czym chwyciłem ją za włosy i zabiłem ją, i została wtrącona do piekła, na potępienie Allacha, aniołów i wszystkich ludzi. A potem rozejrzałem się w tym pomieszczeniu i znalazłem w nim tyle złota, pierścieni i pereł, że nie byłby w stanie zgromadzić ich żaden król. Wziąłem więc kosz tragarza i napełniłem go ilością, jaką byłem w stanie unieść. Następnie okryłem kosz jedną z szat, które miałem na sobie, podniosłem go i wyszedłem z kryjówki. Szedłem tak bez ustanku, aż dotarłem do bram Kairu, gdy oto zbliżyło się dziesięciu ludzi ze świty al-Hakima bi-Amrillacha, a z nimi sam al-Hakim, który rzekł do mnie: „Ej, Wardanie!” Odparłem: „Do usług, królu!” Spytał: „Czy zabiłeś kobietę i niedźwiedzia?” Odrzekłem: „Tak.” Powiedział: „Zdejmij kosz z głowy i bądź dobrej myśli, gdyż wszystko, co niesiesz, należy do ciebie i nikt nie odmówi ci do tego prawa.”

Wówczas położyłem przed nim kosz, a on odkrył go i obejrzawszy jego zawartość, rzekł: „Opowiedz o tych dwojgu, chociaż ja o wszystkim wiem, tak jakbym był z wami.” I opowiedziałem mu o wszystkim, co się wydarzyło, a on rzekł: „Prawdę rzekłeś.” Potem dodał: „Wstań, Wardanie, i zaprowadź nas do skarbca.” I udałem się z nimi, a gdy kalif zobaczył, że drzwi opuszczane są zamknięte, rzekł: „Podnieś je, Wardanie, nikt bowiem nie ma mocy otworzenia tego skarbca poza tobą, gdyż jest on zaklęty na twoje imię i twoją osobę.” Odrzekłem: „Na Allacha, nie mogę go otworzyć.” Wtedy powiedział: „Podejdź i zaufaj błogosławieństwu Allacha.” Podszedłem więc i wyrzekłem imię Allacha Najwyższego, i wyciągnąłem rękę ku drzwiom, a one uniosły się, jak gdyby to była najlżejsza spośród istniejących rzeczy. Wtedy rzekł al-Hakim: „Zejdź i wynieś wszystko, co jest w tym skarbcu. Nikt poza tobą nie może tam pójść, od kiedy niedźwiedź i ta kobieta zostali zabici twoimi rękami. Wszystko to było u mnie zapisane i oczekiwałem tego wydarzenia, aż się wreszcie ziściło.” 

I mówił dalej Wardan: Zszedłem i wyniosłem wszystko, co było w skarbcu. Potem al-Hakim kazał przyprowadzić muły i objuczyć je, mnie zaś zostawił mój kosz wraz z tym, co w nim było. I wziąłem kosz, i udałem się do mego domu, po czym otworzyłem sobie nowy sklep na bazarze. A bazar ten istnieje do tej pory i znany jest jako Bazar Wardana. A pośród innych opowieści jest jeszcze: Opowieść o hebanowym koniu.



Zapraszamy na warsztaty mistyki sufickiej, żydowskiej i chrześcijańskiej


© Wszelkie prawa do publikacji zastrzeżone przez: sufi-chishty.blogspot.com



1 komentarz: