czwartek, 4 lutego 2016

O Harunie ar Raszidzie i Zubejdzie w kąpieli

Księga 1001 Nocy


O Harunie ar-Raszidzie i Zubejdzie w kąpieli



Powiadają, że kalif Harun ar-Raszid kochał panią Zubejdę wielką miłością i przysposobił dla niej miejsce odpowiednie do przechadzek. Był tam stawek z wodą, okolony drzewami i zasilany wodą ze wszystkich stron. Drzewa nad stawkiem rosnące tak były gęste, że całkowicie zasłaniały tego, kto się w nim kąpał. Pewnego dnia przybyła tam pani Zubejda i stanąwszy nad stawkiem rozkoszowała się pięknem tego miejsca. Oczarowała ją połyskliwość wody i gęsto rosnące wokół drzewa, a że dnia tego panował wielki upał, zdjęła szaty i weszła do stawku. Stała tak w wodzie, nie dość wszakże głębokiej, by przykryć tego, kto w niej stał, poczęła więc napełniać wodą srebrny dzbanek i polewała nią swoje ciało. A kalif, zwiedziawszy się o tym, wyszedł ze swego pałacu, aby podglądać ją spoza liści. I ujrzał ją nagą, a wszystko, co zwykle było ukryte, można było teraz zobaczyć. Gdy pani Zubejda zauważyła Władcę Wiernych wyglądającego zza drzew, pojęła, że podpatrywał jej nagość. Obróciła się więc ku niemu i popatrzyła nań, lecz rumieńcem wstydu płonąc, próbowała dłońmi osłonić swe łono. Nie mogła go oczywiście osłonić całkowicie, gdyż bujne było i wydatne. Władca Wiernych zaś stał zachwycony i odezwał się wierszem:
Ujrzały ją oczy moje, napełniły mnie tęsknotą,
Ale od rozłąki z miłą spotężniało me pragnienie...

Tu przerwał, nie wiedząc, co dalej powiedzieć, i rozkazał, by przywołano Abu Nuwasa. Gdy ten się zjawił, rzekł mu kalif: „Dokończ mi wiersz tak rozpoczęty: Ujrzały ją oczy moje, napełniły mnie tęsknotą, Ale od rozłąki z miłą spotężniało me pragnienie.” I rzekł Abu Nuwas: „Słyszę i jestem posłuszny”, i w okamgnieniu począł takie wiersze układać:

Ujrzały ją oczy moje, napełniły mnie tęsknotą,
Ale od rozłąki z miłą spotężniało me pragnienie,
Od rozstania się z gazelą, co mnie uraczyła oto,
Kiedym spostrzegł ją okrytą lotosowym cieniem.
Dzban ze srebra zanurzała i czerpała wodę,
Potem ze srebrnego dzbana polewała ciało,
Gdy ujrzała mnie, zakryła dłońmi łono młode,
Lecz i spoza dłoni jeszcze do mnie wyzierało.
Ach, jakże jest dusza moja niezmiernie spragniona,
Bym mógł chwilkę lub dwie chwile być u tego łona!

I uśmiechnął się Władca Wiernych, uradowany słowami poety, a że wspaniałomyślności swojej mu nie poskąpił, więc oddalił się Abu Nuwas zadowolony. Następna opowieść: O złodzieju i głupcu...


Zapraszamy na warsztaty mistyki sufickiej, żydowskiej i chrześcijańskiej


© Wszelkie prawa do publikacji zastrzeżone przez: sufi-chishty.blogspot.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz