wtorek, 25 kwietnia 2017

Opowieść o Miedzianym Mieście

Księga 1001 Nocy


Opowieść o Miedzianym Mieście


W dawnych czasach, w minionych wiekach i latach żył w Damaszku syryjskim pewien władca, kalif, który zwał się Abd al-Malik ibn Merwan. Siedział on pewnego dnia w otoczeniu możnych swego państwa, wśród królów i sułtanów. Rozmowa zeszła na opowiadania o dawnych narodach i zebrani wspominali podania o panu naszym Sulejmanie, synu Dauda – pokój z nimi oboma – i mówili o tym wszystkim, co Allach Najwyższy mu dał: potęgę i władzę nad ludźmi, dżinnami, ptakami, dzikimi zwierzętami oraz innymi stworzeniami. I mówił król: „Słyszeliśmy od tych, którzy przed nami żyli, że Allach Najwyższy i Sławiony nie dał żadnemu innemu człowiekowi tego, co dał panu naszemu Sulejmanowi, tak iż osiągnął on to, czego nikt inny nigdy nie osiągnął. Uwięził on nawet w dzbanach dżinny, maridy i szejtany, a otwory dzbanów pozalewał stopionym ołowiem i odcisnął na nim swą pieczęć.” Wówczas Talib ibn Sachl począł opowiadać: Zdarzyło się kiedyś, że pewien mąż wsiadł wraz z grupą innych podróżnych na statek i odpłynęli do kraju Hind. I nie przestawali tak płynąć, aż oto zerwał się przeciwny wiatr, który pognał ich ku jakiemuś nieznanemu lądowi Allacha Najwyższego – a działo się to wśród ciemności nocy. A kiedy wstał dzień, z jaskini owego lądu wyszli do podróżnych ludzie o czarnej skórze i nagich ciałach. Sprawiali wrażenie dzikich zwierząt nie umiejących mówić, gdyż nie rozumieli nic z tego, co do nich mówiono. Mieli wszakże króla, takiego samego jak oni, i on jeden wśród nich znał język arabski. Skoro czarni ujrzeli statek i tych, którzy na nim byli, ich król wyszedł w gronie swoich towarzyszy do podróżnych, pozdrowił ich i powitał, po czym zapytał o ich religię. Gdy już podróżni powiadomili króla o swoich sprawach, on rzekł do nich: „Nie obawiajcie się.” Kiedy zaś kapitan statku zapytał o religię owych czarnych, okazało się, że każdy z nich wyznawał jedną wiarę z tych, które istniały dawniej, przed islamem, zanim został posłany pan nasz Muhammad – niechaj go Allach błogosławi i da mu zbawienie. Wówczas powiedzieli podróżni: „Nie pojmujemy tego, co mówisz, ani też nie wiemy niczego o takiej religii.” Rzekł im wówczas król czarnych: „Przed wami nie dotarł do nas jeszcze żaden z synów Adama.” To rzekłszy król ugościł ich, podając im mięso ptactwa, dzikich zwierząt i ryb, gdyż prócz tego ludzie ci nie znali innego pożywienia.