niedziela, 27 maja 2018

Opowieść o mieszkańcu górnego Egiptu

Księga 1001 Nocy

Opowieść o mieszkańcu Górnego Egiptu i jego żonie Frankijce


















Opowiadają również, że oto emir Szudża ad-Din Muhammad, namiestnik Kairu, prawił: Pewnego razu zanocowaliśmy u jednego z mieszkańców krainy Górnego Egiptu, który przyjął nas bardzo gościnnie i z wielkim szacunkiem. Człowiek ten miał skórę ciemnobrązową i był już sędziwym starcem, ale dzieci miał nieletnie i całkiem jasne, o cerze białoróżowej. Spytaliśmy go więc: „Człowieku, jak to się stało, że twoje dzieci są jasne, gdy ty jesteś taki brązowy?” Odpowiedział: „Ich matka jest Frankijką. Zdobyłem ją jako brankę i miałem z nią zadziwiające przygody.” Poprosiliśmy: „Opowiedz nam o tym”, a on zgodził się i począł opowiadać: Wiedzcie, że uprawiałem kiedyś na tej ziemi len, a potem wyrywałem go i czesałem, i kosztowało mnie to pięćset denarów. Później chciałem ów len sprzedać, ale cena, jaką mogłem uzyskać, nie przewyższała moich wydatków i ludzie tak mi poradzili: „Jedź ze swym lnem do Akki, a tam na pewno dobrze na tym zarobisz.” 

Akka była w tym czasie w rękach Franków. Udałem się tam z moim lnem i wnet część sprzedałem, z tym że należność miałem otrzymać w ciągu sześciu miesięcy. Tymczasem więc sprzedawałem resztę. I oto zobaczyłem kiedyś mijającą mnie Frankijkę, która obyczajem kobiet frankijskich chodziła po bazarze bez zasłony. Podeszła do mnie, chcąc kupić len, i wtedy ujrzałem w niej tyle urody, że aż mi się rozum zaćmił. Sprzedałem jej trochę lnu nie zwracając uwagi na małą cenę, a ona go wzięła i odeszła. Następnego dnia znów przybyła i znowu sprzedałem jej trochę lnu, jeszcze mniej za to biorąc niż za poprzednim razem. I potem przychodziła ciągle, poznawszy, żem ją sobie umiłował. A miała ona zwyczaj chodzić w towarzystwie jakiejś starej niewiasty i raz powiedziałem do tej starej: „Zaprawdę, ogromnie tę dziewczynę pokochałem. Czy nie miałabyś jakiegoś sposobu, bym się z nią mógł połączyć?” Stara odparła: „Znajdę dla ciebie sposób, ale musi to pozostać tajemnicą pomiędzy nami trojgiem, to znaczy pomiędzy mną, tobą i nią. A poza tym musisz na to wydać pieniądze.” 

Odpowiedziałem: „Nawet gdybym miał życiem zapłacić za połączenie z nią, nie byłoby to zbyt wiele.” To rzekłszy ułożyłem się ze starą, że dam jej pięćdziesiąt denarów, a ona przyprowadzi do mnie ową dziewczynę. I odliczyłem pięćdziesiąt denarów, i wręczyłem je starej, a ona wzięła pieniądze i powiedziała: „Przygotuj dla niej w twoim domu komnatę, przybędzie bowiem do ciebie tej nocy.” I człowiek ów opowiadał dalej: Poszedłem więc i przygotowałem, co tylko mogłem: jadło, napoje, świece i słodycze, a że dom mój stał nad morzem i wszystko to działo się letnią porą, uścieliłem posłanie na tarasie na dachu. Gdy dziewczyna przyszła do mnie, poczęliśmy jeść i pić, a potem zapadła głęboka noc i spoczęliśmy pod gołym niebem. Księżyc świecił na nas z góry, a my patrzyliśmy na gwiazdy przeglądające się w morskiej wodzie. Lecz wtem począłem robić sobie w duchu wyrzuty: „Czy nie wstyd ci przed Allachem Wielkim i Mocnym, że ty, cudzoziemiec, grzeszyć tu chcesz pod niebem otwartym z.chrześcijanką przeciw Allachowi Najwyższemu, by zasłużyć na męki piekielnego ognia? O Boże, zaprawdę, biorę Ciebie na świadka i przysięgam, że ze wstydu przed Tobą i ze strachu przed Twoją karą powstrzymam się od obcowania z tą chrześcijanką!” Potem zasnąłem i spałem do rana, ona zaś wstała z brzaskiem i bardzo na mnie rozgniewana odeszła do domu. Ja udałem się do swojego sklepu z lnem i tam zasiadłem. Wnet i ona razem z tą starą się tam zjawiła, a zła była i piękna jak księżyc.

Zgnębiony, zadawałem sobie w duchu pytanie: „Kimże ty jesteś, żeś zostawił taką
dziewczynę? Może jesteś ascetą jak as-Sari as-Sakati albo Biszr al-Hafi, Dżunajd al-Baghdadi, czy może al-Fudajl ibn Ijad?!” Po czym dogoniłem staruchę i powiedziałem do niej: „Przyprowadź ją do mnie jeszcze raz!” Starucha rzekła na to: „Na prawdziwość Mesjasza, ona nie przyjdzie więcej do ciebie, chyba że zapłacisz sto denarów.” Odparłem: „Dam ci sto denarów”, i zaraz je wypłaciłem, a dziewczyna przyszła do mnie po raz wtóry. Ale kiedy znalazła się u mnie, znowu wróciły do mnie owe myśli i znowu się od niej powstrzymałem przez wzgląd na Allacha Najwyższego. Gdy odeszła, pospieszyłem do mego kramu. I przyszła do mnie ze staruchą wściekła, lecz piękna jak księżyc. Ja wtedy powiedziałem do staruchy: „Przyprowadź ją do mnie jeszcze raz.” Lecz ona krzyknęła: „Na Mesjasza, nie ujrzysz jej u siebie więcej, chyba że zapłacisz pięćset denarów! Choćbyś miał zemrzeć z żalu!” Zadrżałem i postanowiłem ratować swe życie za wszelką cenę, nawet gdybym miał stracić wszystko, co za mój len zyskałem. Lecz ledwom to zdążył pomyśleć, herold głosił taką wieść: „O muzułmanie, oto kończy się pokój między nami a wami. 

Wszystkim przeto muzułmanom, którzy są jeszcze w tym mieście, dajemy tydzień czasu na załatwienie spraw. Potem musicie wracać do swojego kraju!” Po tych słowach starucha odeszła, a ja w pośpiechu zacząłem ściągać należności za len od tych, którzy mi mieli zapłacić później. Resztę zaś lnu, co mi jeszcze został, wymieniłem na inne towary. Z pięknymi towarami opuściłem Akkę, lecz także z sercem przepełnionym miłością i pożądaniem, Frankijka bowiem zabrała mi serce, a w dodatku również pieniądze. I nie ustawałem w drodze i podróżowałem tak długo, aż przybyłem do Damaszku. Tam sprzedałem towary zakupione w Akce i otrzymałem za nie najwyższą cenę, gdyż po ustaniu zawieszenia broni żadne dostawy stamtąd już nie docierały. Tak oto Allach Sławiony i Wielki dał mi ogromne zyski, a ja począłem wtedy trudnić się handlem wziętymi do niewoli dziewczętami, chcąc w ten sposób stłumić w mym sercu skłonność do Frankijki. 

Poświęciłem się temu zajęciu bez reszty. Tak minęły trzy lata, a wówczas doszło do znanych walk pomiędzy al-Malikiem an-Nasir a Frankami i Allach zesłał mu zwycięstwo nad wrogami. Wziął on do niewoli wszystkich ich królów i za Allacha Najwyższego przyzwoleniem zdobył krainę przybrzeżną. Wówczas to zdarzyło się, że przybył do mnie jakiś człowiek i zażądał niewolnicy dla Malika an-Nasir. Miałem właśnie u siebie bardzo piękną dziewczynę i pokazałem mu ją, a on kupił ją ode mnie dla władcy za cenę stu denarów. Lecz zapłacił mi tylko dziewięćdziesiąt denarów, a dziesięć pozostał mi dłużny, gdyż w tym dniu nie było
więcej pieniędzy w królewskim skarbcu. Wszystko bowiem wydał król na wojnę z Frankami. Gdy o tym doniesiono królowi, rozkazał: „Zaprowadźcie go do obozu jeńców i pozwólcie mu wybrać sobie spośród cór frankijskich jedną za te dziesięć denarów, które mu się jeszcze należą.” Zabrali mnie tedy słudzy i poprowadzili do obozu jeńców. Gdy się tam przechadzałem i z uwagą patrzyłem na każdą brankę, spostrzegłem nagle ową frankijską dziewczynę, którą niegdyś miłowałem, i od razu ją poznałem. Była ona już żoną jakiegoś frankijskiego rycerza. Ozwałem się przeto: „Tę mi dajcie.” 

I wziąłem ją, i zaprowadziłem ją do mego namiotu, a tam zapytałem: „Poznajesz mnie?” Odparła: „Nie.” Mówiłem więc dalej: „Jestem twoim przyjacielem, tym, który len sprzedawał, i przydarzyło mi się z tobą to, co się przydarzyło. Wzięłaś ode mnie złoto i powiedziałaś: «Więcej mnie nie zobaczysz, chyba że zapłacisz pięćset denarów.» A dziś otrzymałem cię na własność za dziesięć denarów.” Ona rzekła: „Stało się tak za sprawą niezwykłej mocy, którą posiada twoja prawdziwa wiara, przeto wyznaję teraz, że nie ma boga prócz Allacha, a Muhamrnad jest Jego Prorokiem.” I w ten sposób przyjęła islam, i stała się gorliwą jego wyznawczynią. Wtedy powiedziałem sobie w duszy: „Na Allacha, nie zbliżę się do niej, dopóki jej nie wyzwolę i nie zgłoszę tego kadiemu.”

Udałem się więc do kadiego Ibn Szaddada i opowiedziałem mu wszystko, co się zdarzyło, a on połączył nas małżeńskim węzłem. Dopiero potem spędziłem z nią noc, a ona stała się brzemienna. Wkrótce wojska wycofały się, a my wróciliśmy do Damaszku. Lecz po kilku dniach przybył tam posłaniec królewski i zażądał wydania jeńców i branek na mocy zawartego pomiędzy królami układu. Ktokolwiek więc dostał się do niewoli, został wydany z powrotem. Tylko niewiasta, którą pojąłem za żonę, została. Frankowie rzekli na to: „Brak jeszcze żony rycerza takiego a takiego.” Rozpytywali o nią wszędzie i szukali jej wytrwale, aż w końcu zwiedzieli się, że jest u mnie, i zażądali, abym ją wydał. Poszedłem więc do niej blady i głęboko zmartwiony. A ona spytała: „Co się z tobą dzieje? Co cię złego spotkało?” Odpowiedziałem: „Przybył tu posłaniec króla Franków, aby odebrać wszystkich jeńców, i żąda, abym i ciebie oddał.” Rzekła: „Nie obawiaj się, tylko zaprowadź mnie do króla. Już wiem, co mu powiedzieć.”

Egipcjanin mówił dalej: Wziąłem ją tedy i poprowadziłem przed oblicze sułtana al-Malika an-Nasir. A przy nim po prawicy siedział poseł króla Franków. I rzekłem: „Oto niewiasta, którą miałem u siebie.” Al-Malik an-Nasir poseł frankijski spytali: „Czy chcesz wrócić do swojego kraju, czy pozostać u męża? Wiedz bowiem, że Bóg wyzwolił ciebie i innych z niewoli.” Ona odpowiedziała sułtanowi: „Przyjęłam islam i jestem brzemienna, co można poznać po moim łonie. Teraz więc Frankowie nie mieliby ze mnie żadnego pożytku.” Poseł frankijski zapytał jednak: „A kogo wolisz, tego muzułmanina czy twego męża, rycerza takiego a takiego?” I odrzekła mu to samo, co sułtanowi. Poseł spytał więc towarzyszących mu Franków: „Słyszeliście jej słowa?” Gdy odpowiedzieli: „Tak”, poseł zwrócił się do mnie: „Zabierz twą niewiastę i odejdź z nią.” 

Odszedłem więc razem z mą żoną, a poseł króla Franków wysłał w ślad za nami gońca z wieścią: „Jej matka posłała jej coś przeze mnie, mówiła bowiem, że córka dostała się w niewolę i z pewnością jest naga. Chciała przeto, abym dla niej zabrał tę skrzynię. Weź ją tedy dla niej.” Wziąłem skrzynię, zaniosłem do domu i dałem swej żonie. Gdy ona otworzyła skrzynię, znalazła we wnętrzu wszystkie swe suknie i dwie sakiewki ze złotem – w jednej było pięćdziesiąt, a w drugiej sto denarów. Poznałem je po moim sznurowaniu, które nie uległo żadnej zmianie. I dziękowałem Allachowi Najwyższemu. Te oto dziatki ona mi urodziła i żyje ze mną po dziś dzień, ona też przyrządziła dla was to jadło. Zdumieliśmy się jego opowieścią i tym, co mu się przydarzyło. Lecz Allach Sławiony i Wielki wie wszystko najlepiej! A spośród licznych innych opowieści jest jeszcze: Opowieść o Abu Kirze i Abu Sirze... cdn.
Zapraszamy na sufickie warsztaty, śpiewy, tańce i modlitwy


© Wszelkie prawa do publikacji zastrzeżone przez: sufi-chishty.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz