niedziela, 16 grudnia 2018

Opowieść o szewcu Maarufie

Księga 1001 Nocy

Opowieść o szewcu Maarufie


Prawią, o królu szczęśliwy, że w Kairze, mieście przez Allacha strzeżonym, żył był pewien szewc, który stare buty łatał. Miał on na imię Maaruf, żona zaś jego nazywała się Fatima, a przezywano ją al-Urra. Przezwano ją tak nie dla innych względów, jeno dlatego, że była wszeteczna, złośliwa, bezwstydna i swarliwa wielce. Zawojowała ona całkiem swojego męża i co dzień lżyła go, i tysiąc razy przeklinała, a on zatrwożony był jej nikczemnością i lękał się jej złości i podłości, był bowiem człowiekiem rozumnym i dbałym o cześć swoją, choć ubogiego stanu. Gdy dużo zarobił, oddawał jej swój zarobek cały, a gdy zdarzyło się, że zarobił mało, to tej samej nocy pastwiła się nad nim, zdrowie mu psuła i noc jego czyniła czarniejszą od jej sumienia. Była ona jak ta, o której poeta mówił:

Ileż nocy przepędziłem z moją żoną,
Udręczony w mej łożnicy.
O, dlaczegóż nie przyniosłem był trucizny,
By śmierć zadać wszetecznicy! 

I pośród utrapień wielu, jakich temu człowiekowi żona jego przysparzała, było też i to, że kiedyś od niego zażądała: „Maarufie, chcę, abyś mi dziś wieczór kunafę z miodem pszczelim przyniósł!” Odrzekł jej: „Allach Najwyższy mi w tym dopomoże i przyniosę ci ją wieczorem, choć, na Allacha, ani dirhema dziś nie mam, lecz Pan nasz na pewno przyjdzie mi z pomocą.” Żona odkrzyknęła na to: „Nie chcę słyszeć takich słów! Przyjdzie z pomocą czy nie przyjdzie, nie waż mi się bez kunafy z miodem pszczelim na oczy pokazywać. Jeśli bowiem wrócisz bez niej, noc twoją uczynię podobną do losu, jaki ci przypadł, gdy pojąłeś mnie za żonę i w moje ręce wpadłeś!” Odrzekł: „Allach jest łaskawy”, i wyszedł biedny człek, a troska malowała się na jego twarzy. I odmówił modły poranne, i otworzywszy swój kramik, prosił: „Błagam Cię, o Panie, abyś mi dał możliwość zdobycia tej kunafy i abyś ustrzegł mnie dzisiejszej nocy przed złością tej ladacznicy!”

czwartek, 13 września 2018

Opowieść o Abu Kirze i Abu Sirze

Księga 1001 Nocy

Opowieść o Abu Kirze i Abu Sirze


Mówią, że w mieście Aleksandrii żyli sobie kiedyś dwaj ludzie. Jeden był farbiarzem i zwał się Abu Kir, a drugi był balwierzem i zwano go Abu Sir. Byli oni sąsiadami na bazarze – sklep balwierza był tuż naprzeciw sklepu farbiarza. Farbiarz był kłamcą, oszustem i złoczyńcą wielkim, o czole jakby z kamienia wyciosanym lub odłupanym z progu żydowskiej synagogi. Nie wstydził się żadnej niegodziwości wyrządzanej ludziom. Zazwyczaj gdy mu ktoś dawał tkaninę do ufarbowania, żądał od niego zapłaty z góry, udając, że musi za to nabyć środki do farbowania. A gdy mu ktoś zapłacił z góry, farbiarz brał pieniądze i wydawał je na jedzenie i picie dla siebie. Co więcej, ledwo właściciel tkaniny się oddalił, farbiarz sprzedawał tkaninę, a pieniądze za nią otrzymane wymieniał na jadło, napitek i inne rzeczy.

Jadał zaś dobrze i byle czym się nie zadowalał, uznawał tylko najwykwintniejsze potrawy i pił najznakomitsze trunki, co rozum odbierają. A skoro przychodził właściciel tkaniny, farbiarz mówił do niego: „Przyjdź do mnie jutro przed wschodem słońca, a otrzymasz swoją rzecz ufarbowaną.” I odchodził właściciel, mówiąc sobie w duchu: „Od dziś do jutra jest niedaleko.” I wracał na następny dzień o umówionej porze po to, by usłyszeć od farbiarza: „Wstąp do mnie jutro, bo zaprawdę, wczoraj nie miałem czasu farbować; goście przyszli do mnie i musiałem dotrzymać im towarzystwa, póki nie odeszli. Lecz jutro, gdy się zjawisz przed wschodem słońca, tkanina twoja będzie już gotowa.” I znów odchodził taki człowiek, i wracał trzeciego dnia, a farbiarz tak do niego mówił: „Naprawdę, wczorajsza zwłoka była usprawiedliwiona, gdyż moja żona tej nocy właśnie rodziła i cały dzień byłem zajęty różnymi sprawami. Jutro jednak wstąp do mnie, na pewno będziesz mógł odebrać swoją rzecz ufarbowaną.” I znów odchodził taki człowiek z niczym, a gdy się później o umówionej porze zgłaszał, farbiarz zbywał go jakimś nowym wykrętem i przysięgał, i obiecywał mu wykonać pracę na inny dzień, ale nigdy nie dotrzymywał słowa. A gdy oszukany głupiec mówił w końcu zniecierpliwiony: „Ile już razy mówiłeś mi: jutro! Oddaj mi moją własność, bo odechciało mi się już farbowania!”, farbiarz odpowiadał mu: „Na Allacha, bracie mój, wstyd mi przed tobą, ale wyznam ci całą prawdę. Oby Allach ukarał tego, co szkodę ludziom wyrządza, zabierając im ich własność!” Poszkodowany pytał: „Powiedz mi, co się stało?”, a farbiarz odpowiadał:” Rzecz twą ufarbowałem na kolor, jakiego nikt dotychczas nie widział, po czym rozwiesiłem ją na sznurze, a stamtąd skradziono mi ją. Nie mam nawet pojęcia, kto jest złodziejem.” Jeśli właściciel tkaniny był poczciwcem, mówił: „Allach mi to jakoś wynagrodzi”, lecz jeśli był to człowiek popędliwy, łajał farbiarza, i kłócił się z nim, ale nic na tym nie wygrywał, nawet gdy go chciał przed kadim skarżyć.

wtorek, 29 maja 2018

Oredzie Sufich - Suficka Ścieżka Serca

Orędzie Sufich - Suficka Ścieżka Serca



W imię Boga Miłosiernego i Łaskawego
Chwała Bogu Panu Światów.
Miłosiernemu i Łaskawemu
Królowi dnia Sądu.
Ciebie jednego czcimy i ciebie jednego prosimy o pomoc.
Prowadź nas Drogą prostą,
Drogą tych, których obdarzyłeś Dobrodziejstwami (Miłością),
nie zaś tych na których jesteś zagniewany, ani tych, którzy błądzą.

Siedem Wersetów modlitwy al-Fātiha (Modlitwy Otwierającej) - często powtarzanych, które stanowią Otwarcie Świętej Księgi - to skrócony obraz siedmiu stopni duchowej Drogi Pielgrzyma, który wspina się do swego Stwórcy. Fātiha (Otwarcie) stanowi siedem stopni ścieżki Mądrości jaką w istocie jest każdy Zakon Suficki i może być przyrównana do siedmiu stopni perskiej piramidy zwanej ziguratem. Salāt (Modlitwa), to znak, że tych siedem fraz stanowi całkowitą i doskonała modlitwę, a liczba siedem - symbol mistycznej doskonałości - dodatkowo wskazuje na pełnię i doskonałość tych wersetów jako uniwersalnej Modlitwy każdego autentycznego Zakonu Sufi. Każdy murid (uczeń) sufickiej Drogi recytuje, intonuje lub powtarza w myśli wersety tej Modlitwy (Salāt) kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy każdego dnia swego życia. Wierni duchowej Drodze objawionej przez Archanioła Gabriela intonują zwykle nie mniej niż 17 razy dziennie, częściowo półgłosem, a częściowo w myślach. Modlitwa Otwierająca bywa też tematem skupienia myśli w czasie podróży czy spaceru. Częste powtarzanie słów Otwarcia w myślach, w różnych warunkach i okolicznościach może być źródłem Radości i Ekstazy, źródłem Azīm dla wszystkich, którzy poczuwają się od jedności serca z Zakonem Sufi lub Bractwem Subudh. 

niedziela, 27 maja 2018

Opowieść o mieszkańcu górnego Egiptu

Księga 1001 Nocy

Opowieść o mieszkańcu Górnego Egiptu i jego żonie Frankijce


















Opowiadają również, że oto emir Szudża ad-Din Muhammad, namiestnik Kairu, prawił: Pewnego razu zanocowaliśmy u jednego z mieszkańców krainy Górnego Egiptu, który przyjął nas bardzo gościnnie i z wielkim szacunkiem. Człowiek ten miał skórę ciemnobrązową i był już sędziwym starcem, ale dzieci miał nieletnie i całkiem jasne, o cerze białoróżowej. Spytaliśmy go więc: „Człowieku, jak to się stało, że twoje dzieci są jasne, gdy ty jesteś taki brązowy?” Odpowiedział: „Ich matka jest Frankijką. Zdobyłem ją jako brankę i miałem z nią zadziwiające przygody.” Poprosiliśmy: „Opowiedz nam o tym”, a on zgodził się i począł opowiadać: Wiedzcie, że uprawiałem kiedyś na tej ziemi len, a potem wyrywałem go i czesałem, i kosztowało mnie to pięćset denarów. Później chciałem ów len sprzedać, ale cena, jaką mogłem uzyskać, nie przewyższała moich wydatków i ludzie tak mi poradzili: „Jedź ze swym lnem do Akki, a tam na pewno dobrze na tym zarobisz.” 

Akka była w tym czasie w rękach Franków. Udałem się tam z moim lnem i wnet część sprzedałem, z tym że należność miałem otrzymać w ciągu sześciu miesięcy. Tymczasem więc sprzedawałem resztę. I oto zobaczyłem kiedyś mijającą mnie Frankijkę, która obyczajem kobiet frankijskich chodziła po bazarze bez zasłony. Podeszła do mnie, chcąc kupić len, i wtedy ujrzałem w niej tyle urody, że aż mi się rozum zaćmił. Sprzedałem jej trochę lnu nie zwracając uwagi na małą cenę, a ona go wzięła i odeszła. Następnego dnia znów przybyła i znowu sprzedałem jej trochę lnu, jeszcze mniej za to biorąc niż za poprzednim razem. I potem przychodziła ciągle, poznawszy, żem ją sobie umiłował. A miała ona zwyczaj chodzić w towarzystwie jakiejś starej niewiasty i raz powiedziałem do tej starej: „Zaprawdę, ogromnie tę dziewczynę pokochałem. Czy nie miałabyś jakiegoś sposobu, bym się z nią mógł połączyć?” Stara odparła: „Znajdę dla ciebie sposób, ale musi to pozostać tajemnicą pomiędzy nami trojgiem, to znaczy pomiędzy mną, tobą i nią. A poza tym musisz na to wydać pieniądze.” 

środa, 9 maja 2018

Opowieść o zaślubinach Badr Basima syna króla Szachrimana

KSIĘGA 1001 NOCY

Opowieść o zaślubinach Badr Basima, syna króla Szachrimana, córką króla Samandala


















Prawią, o królu szczęśliwy, że w dawnych wiekach, w zamierzchłych czasach i epokach żył w ziemi Persów król, Szachrimanem zwany, mający siedzibę w Chorasanie. I miał on sto nałożnic, ale przez całe życie żadna z nich nie obdarzyła go synem ani córką. Gdy myślał o tym pewnego dnia, zasmucił się wielce, oto minęła bowiem większa część jego życia, a on nie miał potomka, który by odziedziczył jego królestwo po nim, tak jak on je odziedziczył z dziada pradziada, i z tego to powodu opanował go dotkliwy smutek i żal. I gdy tak siedziakiedyś, podszedł do niego jeden z mameluków i rzekł: „Panie mój, u bramy stoi kupiec z niewolnicą taką, że nie ma nad nią piękniejszej.” Król powiedział: „Wprowadź tego kupca niewolnicę.” Gdy weszli, król zobaczył, iż dziewczyna jest niczym włócznia Rudajni, spowita w jedwabny izar złotem haftowany. Kupiec odsłonił jej twarz, a w komnacie aż pojaśniało od blasku jej urody Włosy w siedmiu puklach spływały jej aż po bransolety na nogach, niczym końskie ogony, była czarnooka, w biodrach szeroka, cieniutka w pasie, taka, iż zda się, sam jej widok mógł uzdrowić chorego lub ugasić ogień palący spragnionego. A poeta tak to opisuje w swych wierszach:

Doskonała jest spokojem i godnością.
Pokochałem ją, gdym poznał jej urodę,
Niewysoka jest i nie jest niska nazbyt,
Ale izar jest za wąski dla jej bioder.
Między małym i wysokim jest w pośrodku,
Ni wyniosłość, ni przyziemność jej nie szpeci.
Włos jej spływa do bransolet u jej pęcin,
Ale twarz wśród czarnych pukli jak dzień świeci.

wtorek, 3 kwietnia 2018

Munir Voss - przewodnik odosobnień sufickich

Munir Voss - Sufi, Murshid, Duchowy Przewodnik 

i przewodnik sufickich odosobnień - odszedł do wieczności


Z głębokim smutkiem i żalem zawiadamiamy, że w dniu 15 marca 2018 odszedł do wieczności jeden z największych i najbardziej znanych europejskich sufickich derwiszów, przewodników odosobnień i wspaniałych sufickich nauczycieli (murszidów) - MUNIR VOSS (Munir Voß). To bardzo smutna to wiadomość szczególnie dla tych, którzy poważniej traktowali suficką ścieżkę duchowego rozwoju, podejmując okresowe intensywne praktyki odosobnieniowe poszcząc i milcząc.