wtorek, 5 listopada 2013

Opowieści Hodża Nasruddin


Hodża i ryba


Kiedy Hodża Nasruddin był w Indiach, przechodził koło dziwnie wyglądającego budynku, w drzwiach którego siedział wychudzony sadhu. Unosiła się wokół niego aura abstrakcji i spokoju, więc Nasruddin pomyślał, że mógłby nawiązać z nim jakiś kontakt i pozdrowił go.
“Jestem joginem i poświęciłem się służbie wszystkim żyjącym istotom, szczególnie ptakom i rybom”- odpowiedział sadhu.
“Pozwól mi proszę przyłączyć się do siebie” – powiedział Nasruddin – “gdyż, tak jak przypuszczałem, mamy wiele wspólnego. Bardzo porusza mnie twój sentyment, gdyż to właśnie ryba uratowała mi kiedyś życie”.
“Czyż to nie cudowne!” – wykrzyknął jogin. – “Będę zachwycony, jeśli przyłączysz się do naszej grupy. Przez wszystkie lata mojego oddania się sprawie zwierząt nigdy jeszcze nie byłem zaszczycony doświadczyć tak bliskiego z nimi kontaktu jak ty. Uratowała ci życie! To potwierdza założenia naszej doktryny, że całe królestwo zwierząt jest powiązane”.
Nasruddin pozostał z sadhu kilka tygodni, kontemplując swój pępek i ucząc się różnych dziwnych ćwiczeń.
Pewnego razu jogin zapytał: “Czy byłbyś w stanie teraz, gdy poznaliśmy się lepiej, przekazać mi swoje wzniosłe doświadczenie z rybą ratującą życie, byłbym bardziej niż zaszczycony?”.
“Nie jestem tego pewien, szczególnie teraz, gdy poznałem więcej twoich idei,” – powiedział Hodża.
Ale sadhu nalegał ze łzami w oczach, nazywając go mistrzem i posypując przed nim głowę popiołem.
“W porządku, skoro nalegasz, ale nie jestem całkiem pewien, czy jesteś gotowy na to odkrycie, którego mam dokonać. Ryba rzeczywiście uratowała moje życie. Byłem bowiem na skraju śmierci głodowej, kiedy ją złapałem. Dostarczyła mi jedzenia na trzy dni!”

Więcej opowieści o Hodża Nasruddin znajdziesz:


Zapraszamy na warsztaty


© Wszelkie prawa do publikacji zastrzeżone przez: sufi-chishty.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz