wtorek, 29 maja 2018

Oredzie Sufich - Suficka Ścieżka Serca

Orędzie Sufich - Suficka Ścieżka Serca



W imię Boga Miłosiernego i Łaskawego
Chwała Bogu Panu Światów.
Miłosiernemu i Łaskawemu
Królowi dnia Sądu.
Ciebie jednego czcimy i ciebie jednego prosimy o pomoc.
Prowadź nas Drogą prostą,
Drogą tych, których obdarzyłeś Dobrodziejstwami (Miłością),
nie zaś tych na których jesteś zagniewany, ani tych, którzy błądzą.

Siedem Wersetów modlitwy al-Fātiha (Modlitwy Otwierającej) - często powtarzanych, które stanowią Otwarcie Świętej Księgi - to skrócony obraz siedmiu stopni duchowej Drogi Pielgrzyma, który wspina się do swego Stwórcy. Fātiha (Otwarcie) stanowi siedem stopni ścieżki Mądrości jaką w istocie jest każdy Zakon Suficki i może być przyrównana do siedmiu stopni perskiej piramidy zwanej ziguratem. Salāt (Modlitwa), to znak, że tych siedem fraz stanowi całkowitą i doskonała modlitwę, a liczba siedem - symbol mistycznej doskonałości - dodatkowo wskazuje na pełnię i doskonałość tych wersetów jako uniwersalnej Modlitwy każdego autentycznego Zakonu Sufi. Każdy murid (uczeń) sufickiej Drogi recytuje, intonuje lub powtarza w myśli wersety tej Modlitwy (Salāt) kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy każdego dnia swego życia. Wierni duchowej Drodze objawionej przez Archanioła Gabriela intonują zwykle nie mniej niż 17 razy dziennie, częściowo półgłosem, a częściowo w myślach. Modlitwa Otwierająca bywa też tematem skupienia myśli w czasie podróży czy spaceru. Częste powtarzanie słów Otwarcia w myślach, w różnych warunkach i okolicznościach może być źródłem Radości i Ekstazy, źródłem Azīm dla wszystkich, którzy poczuwają się od jedności serca z Zakonem Sufi lub Bractwem Subudh. 

niedziela, 27 maja 2018

Opowieść o mieszkańcu górnego Egiptu

Księga 1001 Nocy

Opowieść o mieszkańcu Górnego Egiptu i jego żonie Frankijce


















Opowiadają również, że oto emir Szudża ad-Din Muhammad, namiestnik Kairu, prawił: Pewnego razu zanocowaliśmy u jednego z mieszkańców krainy Górnego Egiptu, który przyjął nas bardzo gościnnie i z wielkim szacunkiem. Człowiek ten miał skórę ciemnobrązową i był już sędziwym starcem, ale dzieci miał nieletnie i całkiem jasne, o cerze białoróżowej. Spytaliśmy go więc: „Człowieku, jak to się stało, że twoje dzieci są jasne, gdy ty jesteś taki brązowy?” Odpowiedział: „Ich matka jest Frankijką. Zdobyłem ją jako brankę i miałem z nią zadziwiające przygody.” Poprosiliśmy: „Opowiedz nam o tym”, a on zgodził się i począł opowiadać: Wiedzcie, że uprawiałem kiedyś na tej ziemi len, a potem wyrywałem go i czesałem, i kosztowało mnie to pięćset denarów. Później chciałem ów len sprzedać, ale cena, jaką mogłem uzyskać, nie przewyższała moich wydatków i ludzie tak mi poradzili: „Jedź ze swym lnem do Akki, a tam na pewno dobrze na tym zarobisz.” 

Akka była w tym czasie w rękach Franków. Udałem się tam z moim lnem i wnet część sprzedałem, z tym że należność miałem otrzymać w ciągu sześciu miesięcy. Tymczasem więc sprzedawałem resztę. I oto zobaczyłem kiedyś mijającą mnie Frankijkę, która obyczajem kobiet frankijskich chodziła po bazarze bez zasłony. Podeszła do mnie, chcąc kupić len, i wtedy ujrzałem w niej tyle urody, że aż mi się rozum zaćmił. Sprzedałem jej trochę lnu nie zwracając uwagi na małą cenę, a ona go wzięła i odeszła. Następnego dnia znów przybyła i znowu sprzedałem jej trochę lnu, jeszcze mniej za to biorąc niż za poprzednim razem. I potem przychodziła ciągle, poznawszy, żem ją sobie umiłował. A miała ona zwyczaj chodzić w towarzystwie jakiejś starej niewiasty i raz powiedziałem do tej starej: „Zaprawdę, ogromnie tę dziewczynę pokochałem. Czy nie miałabyś jakiegoś sposobu, bym się z nią mógł połączyć?” Stara odparła: „Znajdę dla ciebie sposób, ale musi to pozostać tajemnicą pomiędzy nami trojgiem, to znaczy pomiędzy mną, tobą i nią. A poza tym musisz na to wydać pieniądze.” 

środa, 9 maja 2018

Opowieść o zaślubinach Badr Basima syna króla Szachrimana

KSIĘGA 1001 NOCY

Opowieść o zaślubinach Badr Basima, syna króla Szachrimana, córką króla Samandala


















Prawią, o królu szczęśliwy, że w dawnych wiekach, w zamierzchłych czasach i epokach żył w ziemi Persów król, Szachrimanem zwany, mający siedzibę w Chorasanie. I miał on sto nałożnic, ale przez całe życie żadna z nich nie obdarzyła go synem ani córką. Gdy myślał o tym pewnego dnia, zasmucił się wielce, oto minęła bowiem większa część jego życia, a on nie miał potomka, który by odziedziczył jego królestwo po nim, tak jak on je odziedziczył z dziada pradziada, i z tego to powodu opanował go dotkliwy smutek i żal. I gdy tak siedziakiedyś, podszedł do niego jeden z mameluków i rzekł: „Panie mój, u bramy stoi kupiec z niewolnicą taką, że nie ma nad nią piękniejszej.” Król powiedział: „Wprowadź tego kupca niewolnicę.” Gdy weszli, król zobaczył, iż dziewczyna jest niczym włócznia Rudajni, spowita w jedwabny izar złotem haftowany. Kupiec odsłonił jej twarz, a w komnacie aż pojaśniało od blasku jej urody Włosy w siedmiu puklach spływały jej aż po bransolety na nogach, niczym końskie ogony, była czarnooka, w biodrach szeroka, cieniutka w pasie, taka, iż zda się, sam jej widok mógł uzdrowić chorego lub ugasić ogień palący spragnionego. A poeta tak to opisuje w swych wierszach:

Doskonała jest spokojem i godnością.
Pokochałem ją, gdym poznał jej urodę,
Niewysoka jest i nie jest niska nazbyt,
Ale izar jest za wąski dla jej bioder.
Między małym i wysokim jest w pośrodku,
Ni wyniosłość, ni przyziemność jej nie szpeci.
Włos jej spływa do bransolet u jej pęcin,
Ale twarz wśród czarnych pukli jak dzień świeci.